Psychoterapia w dwunastu pytaniach i odpowiedziach – ciąg dalszy
Co chcesz wiedzieć o psychoterapii? Druga odsłona
Przy okazji swojego powrotu na psychoterapię, postanowiłam odświeżyć też cykl pytań i odpowiedzi o proces terapeutyczny. Na szczęście, psychoterapia już coraz rzadziej jest postrzegana jako coś, z czego korzystają tylko osoby chore psychicznie. Coraz powszechniej wiadomo, że z psychoterapią jest trochę jak z wizytą u dentysty: jeśli boli, to przez jakiś czas można brać środki przeciwbólowe, ale żeby rozwiązać problem i tak potrzeba pomocy fachowca. Z bólem psychicznym jest podobnie, a im szybciej sięgniesz po wsparcie, tym większa szansa, że powrót do równowagi nie potrwa długo. Z taką właśnie myślą poszłam znów do terapeutki – mam sprawę do poukłada, nie zajmie ona pewnie sporo czasu, ale jednak potrzebuję pomocy. Niestety, nadal niewiele osób myśli w taki sposób. Wciąż wokół psychoterapii jest sporo niejasności, krzywdzących stereotypów czy nierealistycznych oczekiwań.
Z częścią z nich mierzyłam się już w zeszłym roku w artykule "Psychoterapia – wszystko, co chcielibyście o niej wiedzieć. Pytania i odpowiedzi". Znajdziesz tam odpowiedzi na 21 pytań o terapię. Poniżej zapraszam Cię na ciąg dalszy.
1. Czy można być w terapii całe życie?
Tak, można. W psychoterapii Gestalt to klient, a nie psychoterapeuta, decyduje kiedy chce zakończyć terapię. To klient_ka ma mieć poczucie, że zrealizował cel, jaki sobie postawił_a, zmiana się dokonała i teraz może już sam_a dalej iść przez życie. Klienci podejmują taką decyzję po bardzo różnym czasie. Czasem jest to kilka miesięcy, czasem kilka lat, a czasem –choć to raczej rzadkość – wcale. Wszystko zależy od rodzaju problemu, z którym osoba przyszła na terapię, od tego, co uświadamia sobie w jej trakcie, ile ma lat, kiedy zgłasza się na terapię (łatwiej układać rzeczy na nowo będąc młodszym niż starszym) oraz od rodzaju choroby psychicznej bądź zaburzenia, z jakim się zmaga.
Gdy pracuję z klientami co jakiś czas rozmawiamy o tym, jak się czują z tym, co już zrobili. A także czy mają poczucie, że zrealizowali cel. Jeśli nie, to pracujemy dalej. Jeśli tak, to czasem decydują się zakończyć proces psychoterapii, a czasem okazuje się, że mimo że parę rzeczy już jest inaczej, to widzą kilka innych, nieuświadomionych wcześniej, którymi także chcą się zająć.
2. Co, jeśli przerwie się terapię i jej nie dokończy?
Z mojej perspektywy nie ma czegoś takiego jak niedokończona psychoterapia. Zwłaszcza w świetle tego, o czym pisałam w pierwszym pytaniu. Klient_ka może w każdej chwili przerwać psychoterapię, a ja nie mam prawa mówić mu_jej, że coś jeszcze musi zrobić, bo jest to "rozgrzebane". Mogę z klientem_ką o tym porozmawiać, podzielić się moim punktem widzenia, ale ostateczna decyzja należy do niej_go. Pracuję z osobami dorosłymi, a dorosłość to dla mnie wolność podejmowania decyzji i gotowość brania na siebie odpowiedzialności za nie. Nie mogłabym dobrze wykonywać swojej pracy, gdybym nie potrafiła tego uszanować.
3. Czy to jest ok wracać na psychoterapię, czy trzeba samej_samemu sobie radzić?
Absolutnie nie ma takiego obowiązku, by po raz zakończonej psychoterapii, musieć radzić sobie samej_samemu. Jak widzisz we wstępie, ja poszłam znów na psychoterapię – już czwarty (a jak liczyć małżeńską, to piąty) raz w życiu. Na pierwszej byłam mając 18 lat. Teraz mam 35 i zupełnie inne problemy, podejście do świata czy świadomość siebie. Wtedy potrzebowałam czegoś innego niż teraz. Tak też może być z każdym, nawet jeśli ma za sobą wieloletni proces, zakończony dużym, osobistym sukcesem. W życiu jednak bywa różnie. Zmieniają się okoliczności i samoświadomość, a to, co wypracowane jakiś czas temu na psychoterapii, może już nie działać. Mogą się też pojawić zupełnie nowe trudności. Z każdą taką rzeczą można iść na psychoterapię, bo idziesz tam wtedy, kiedy TY czujesz potrzebę, a nie wtedy, gdy ktoś Ci powie albo pozwoli. Wtedy są najlepsze efekty.
4. Czy w terapii może się pogorszyć stan psychiczny?
Tak, co więcej, często tak właśnie bywa. Wynika to z faktu, że psychoterapia jest w dużej mierze nastawiona na poszerzanie świadomości siebie. To tak, jakby zabierać się za sprzątanie domu, w którym jest ileś zagraconych, ciemnych i nieużywanych pomieszczeń. Zaglądanie tam jest często okupione sporym lękiem, a kiedy się już w końcu odważymy, często znajdujemy w tych miejscach potrzaskane skorupy potrzeb, marzeń, niezaakceptowanych emocji czy myśli. Zmierzenie się z takim obrazem nędzy i rozpaczy, a potem powolne porządkowanie, pomieszczenie po pomieszczeniu, bywa niezwykle bolesne. Czasem można mieć ochotę rzuć terapię, zatrzasnąć drzwi i nigdy więcej tam nie zaglądać. To normalne. Jednak świadoma osoba, która już raz zajrzała do takiego pomieszczenia, wie, że wcześniej czy później trzeba je uprzątnąć. Nie będzie w stanie dalej udawać przed sobą, że tamtych drzwi nie ma. Psychoterapeut_ka jest osobą, która szczególne w takich momentach służy wsparciem, aby pomóc przez to przejść i przetrwać.
5. Jak wygląda kontrakt w psychoterapii?
Kontrakt psychoterapeutyczny jest to umowa (najczęściej ustna) między psychoterapeutą a klientem, zawierająca zasady na jakich będzie prowadzona psychoterapia. Jego zawartość bardzo różni się w zależności od konkretnego psychoterapeuty_ki, a także od rodzaju terapii jaką świadczą. To, co jednak zwykle zawiera, to:
· zasady, na jakiś odbywa się praca w danym nurcie psychoterapii – terapeuta_ka tłumaczy jak pracuje, jak wyglądają sesje i co może się na nich dziać, podaje też informacje, że klient_ka zawsze może się nie zgodzić na rozmawianie o czymś lub robienie czegoś w terapii (ćwiczeń fizycznych, zadań terapeutycznych itp.)
· informacje o zasadzie poufności – psychoterapeutów obowiązuje tajemnica, czyli nie mogą ujawniać tego, co dzieje się w pracy z danym klientem, a wyjątkiem od tego jest superwizja albo sądowe zwolnienie z tajemnicy
· formalne informacje o częstotliwości spotkań, godzinach, sposobie płatności, odwoływania oraz przekładania sesji, a także o sposobie zakończenia terapii
Jeśli klient_ka zgadza się na zasady zaproponowane przez psychoterapetę_kę, można zacząć proces psychoterapii. Do tych zasad zawsze można wracać i renegocjować je, jeśli zachodzi taka konieczność ze strony klienta albo terapeuty.
6. Kiedy jest efekt?
Kiedy TY uznasz, że jest. Serio. Jasne, że czasem zdarza się tak, że klient_ka widzi zmiany, ale ma pewności czy to nie przywidzenia. Wtedy rolą psychoterapeuty_ki jest utwierdzić w tym, że zmiany są autentyczne, pokazać je, pomóc dostrzec i docenić. Jednak nawet jeśli terpeuta_ka wymieni kilkanaście argumentów za tym, że nastąpiła pożądana zmiana, a klient_ka nie zechce jej uznać, nie będzie efektu.
7. Jak psychoterapeuta przeżywa klientów? Czy się przywiązuje?
Pracując jako relacyjna psychoterapeutka Gestalt, jestem bardzo obecna w relacji terapeutycznej. To znaczy, że siedzę naprzeciwko klienta_ki i żywo reaguję na to, co on_a robi i mówi. Słucham, obserwuję, zadaję pytania, dzielę się swoimi myślami czy emocjami. Jestem zaangażowana i wszystko to po to, by zbudzać z klientem_ką dobrą relację. Czy się przywiązuję? W pewnym sensie tak – osoba siedząca naprzeciw mnie jest dla mnie ważna, poznaję ją coraz lepiej i towarzyszę jej_jemu w tej trudnej drodze jaką jest psychoterapia. Jeśli wydarzy się coś radosnego, cieszę się razem z klientem_tką, a gdy smutnego, zdarza się, że zapłaczę. To dość charakterystyczne dla relacyjnego podejścia Gestalt. Wiem, że terapeuci innych nurtów są bardziej powściągliwi, jestem jednak pewna, że także przywiązują się do klientów w sensie nawiązywania z nimi więzi. Dobra i stabilna więź jest bowiem jednym z głównych czynników leczących w terapii. Podejście terapeutyczne jest drugorzędne.
8. Klient czy pacjent, jaka jest różnica?
Twórca psychoterapii Gestalt, Fritz Perls, na początku był psychoanalitykiem. Uczył się fachu u wielu znanych w tamtych czasach analityków, ale po drugiej wojnie światowej, wraz z żoną Laurą, rozwinął własne podejście terapeutyczne. Gestalt czerpał oczywiście z też psychoanalizy, ale różnił się od niej fundamentalnie, jeśli chodzi o podejście do pracy terapeutycznej. Jedna z tych różnic zamanifestowała się tym, że Perls wyrzucił z gabinetu terapeutycznego kozetkę, wstawiając w jej miejsce dwa identyczne fotele, a osoby przychodzące do niego zaczął nazywać "klientami", zamiast "pacjentami".
Miało to podkreślać równościowy charakter terapii Gestalt, gdzie terapeuta spotyka się z klientem jak równy z równym i razem odkrywają świat klienta albo klientki, zagłębiając się w problem oraz możliwości i ograniczenia w jego rozwiązaniu. Siedzenie naprzeciw siebie, w dwóch identycznych fotelach, miało też ułatwiać budowanie relacji i pokazywać, że terapeuta nie wie lepiej od klienta co niej_niego. Pisałam o tym już wcześniej. Była to duże odstępstwo od psychoanalitycznego myślenia tamtych czasów, gdy przychodziło się do analityka jak do lekarza. Pacjent mówił, mówił i mówił przez większość sesji, a analityk na koniec dawał mu interpretację tego, co się dzieje. Do tej pory tak się pracuje w niektórych nurtach psychoanalitycznych i analitycy widzą zasadność takiego podejścia w procesie psychoterapii. Nie mam zamiaru ani tego podważać, ani z tym dyskutować. Mnie po prostu bliższe jest ujęcie psychoterapii Gestalt.
9. Czy są osoby, na które terapia nie działa?
Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na takie pytanie. Terapia dotyczy bowiem człowieka jako całości. Psychika oddziałuje na ciało, a ciało na psychikę. Poprawiając coś w jednym aspekcie, poprawia się też w drugim. Na pewno jednak psychoterapia nie uleczy z chorób somatycznych. Może co najwyżej wspierać wychodzenie z nich. Psychoterapia nie działa też na ciężkie zaburzenia psychiczne, w których najpierw konieczna jest farmakoterapia, aby pacjent odzyskał kontakt z rzeczywistością. Potem można myśleć o psychoterapii.
10. Czy psychoterapia różni się w zależności od rodzaju diagnozy, z jaką ktoś przychodzi?
I tak, i nie. Wszystko zależy od tego, z jaką diagnozą mamy do czynienia. Inaczej się pracuje z osobami cierpiącymi na depresję, inaczej na schizofrenię, a jeszcze inaczej z ADHD czy fobiami. Do każdego problemu trzeba odpowiednio podejść, mając na uwadze specyfikę diagnozy. Ważne jednak jest, aby nie zatrzymywać się na diagnozie i widzieć człowieka, z jego indywidualnym doświadczeniem. Tyle bowiem, ile jest osób z diagnozą "depresja", tyle też różnych historii i doświadczeń. Kiedy ktoś przychodzi do mnie i mówi "Mam depresję" albo "Jestem DDA" i czeka, tak jakby to miało mi już wszystko wyjaśnić, pytam: "Słyszę, że masz depresję/jesteś DDA, a co to dla ciebie znaczy? Czym to się objawia w twoim życiu?".
11 i 12. Czego terapeuta_ka nie może robić podczas psychoterapii? Oraz czemu relacja terapeutyczna jest specyficzna?
Jeśli chodzi o odpowiedzi na dwa ostatnie pytania, zapraszam serdecznie do wysłuchania live'a Kwadrans na Refleksje z 19 lutego. Wyczerpująco odpowiadam w nim na powyższe i jeszcze parę innych pytań.