Psychoterapia dla psychoterapeuty_ki
Sprawdzanie speców - od psychoterapii i nie tylko
Ostatnio na Instagramie wpadłam na naprawdę fajną akcją o nazwie #sprawdźspecjalistę.
Ma ona na celu pomóc weryfikować kwalifikacje specjalistów różnych dziedzin. Głównie jednak dotyczy wszelkiej maści zawodów pomocowych – psychologów, pedagogów, logopedów i, oczywiście, jest w tym też psychoterapia.
Uważam, że jest to bardzo wartościowe przedsięwzięcie. Zwłaszcza w kontekście braku ustawy o zawodzie psychoterapeuty, która ujednolicałaby i jasno określała standardy szkolenia. Na ten moment mamy w Polsce sytuację, gdy każdy (tak, TY też!) może otworzyć gabinet, nazwać się psychoterapeutą_ką i prowadzić "terapię". Dlatego tak ważne jest, aby – zanim skorzystasz z pomocy psychoterapeuty – zweryfikować jego certyfikaty i umiejętności.
Ważny standard w procesie nauki psychoterapii
Studia, szkoły i kursy najczęściej wypisane są na stronach terapetów_ek. Znajdziecie je też w postach z hasztagiem #sprawdźspecjalistę. U mnie możecie je zweryfikować TUTAJ. Jest jednak jeszcze coś ważnego w kontekście profesjonalnego wspierania innych, o czym mówi się mało albo prawie wcale.
Chodzi o własną psychoterapię. Większość szkół psychoterapii, niezależnie od nurtu, wymaga od swoich kursantów odbycia określonej (dużej) ilości godzin własnej psychoterapii.
Ja mam jej za sobą już tyle:
2003-2005 – psychoterapia w nurcie psychodynamicznym
2009-2012 – psychoterapia w nurcie Gestalt
2016-2019 – psychoterapia w nurcie Gestalt
Teraz, być może, pomyślisz: "Dlaczego ona o tym pisze? Zupełnie, jakby było się czym chwalić, że potrzebowała w życiu aż ośmiu lat psychoterapii!?". Tak! Uważam, że jest się czym chwalić. No, może nie żeby aż chwalić, ale mówienie o tym jest ważne z kilku powodów.
Po co psychoterapia psychoterapeutce_cie?
Po pierwsze dlatego, że terapeut_ka też jest człowiekiem i, jak każdy, potrzebuje czasem wsparcia, by się rozwijać i pokonywać życiowe trudności. Pierwszą terapię zaczęłam, by uporać się z myślami samobójczymi. Druga była terapią szkoleniową w czasie nauki psychoterapii Gestalt. A trzecia zaczęła się od depresji poporodowej.
Ludzie często postrzegają terapeutów jako herosów, nie mających w życiu żadnych problemów. Nic bardziej mylnego. Gdybym miała postawić diagnozę sobie z przed siedemnastu lat, byłoby to, jak nic, borderline (osobowość chwiejna emocjonalnie). To poważna diagnoza, a jednak ciężką, własną pracą teraz jestem psychicznie w zupełnie innym miejscu. Poza tym to właśnie moje doświadczenia życiowe oraz to, jak sobie z nimi poradziłam, budując integralność wewnętrzną, najlepiej pomagają mi spojrzeć na problemy klientów ich oczami.
Po drugie, przejście własnej psychoterapii minimalizuje ryzyko nieświadomego załatwiania sobie własnych problemów w relacjach z klientami, bo takie działanie jest szkodliwe i nieetyczne. Temu służy też superwizja i wymóg nieustannego szkolenia i rozwoju.
Po trzecie własna psychoterapia w nurcie jakiego się uczę, daje mi możliwość poznania jej narzędzi "w akcji”.
Myślę, że to ważne, by zwracać uwagę też na osobiste doświadczenia specjalistów_ek w metodzie, jaką pracują. Uczłowiecza i uwiarygodnia jednocześnie. A co Ty o tym myślisz? Jak czujesz się, gdy czytasz, że – poza kursami i szkoleniami – mam też za sobą tyle lat psychoterapii?
PS. Gdyby nie moje własne doświadczenia terapeutyczne, Obrazkoterapia nie miałaby takiej formy jaką ma – obrazki to nie tylko wiedza, to też moje osobiste rozkminy, przeżycia i doświadczenia, ubrane w historie Kreseczki. Wiele z tych historyjek znajdziesz w na tej stronie albo na YouTube – na przykład moją ulubioną, właśnie o PSYCHOTERAPII.